Kto nie lubi słońca, ciepła, kąpieli w morzu? Większość z nas urlopy spędza w ciepłych miejscach podczas słonecznych miesięcy. Nie zawsze nakładamy na głowę kapelusz, a na włosy kosmetyki z filtrami ochronnymi. Skórę chronimy z dużo większą uwagą (i bardzo dobrze, że tak jest! Nigdy nie powinniśmy zapominać o nałożeniu kremu ochronnego na twarz i ciało, jeśli wychodzimy na słońce). Włosy często „opalamy” bez żadnych zabezpieczeń. Czy to dobrze?
Nie do końca. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że słońce niszczy włosy. Pamiętam, jak kiedyś cieszyłam się z faktu, że podczas lata moje włosy nabierają „naturalnych” pasemek. Teraz wiem, że to był widoczny płacz o pomoc, znak, że jest naprawdę źle. To, czego szukamy i co kochamy podczas urlopów, pełne słońce, słona woda i gorące powietrze przyprawia nasze włosy o duże zniszczenia. Promienie słoneczne sprawiają, że włosy znacznie szybciej tracą nawilżenie. Pod wpływem ciepła rozchylają się łuski włosów, a promienie UV mają łatwy dostęp do warstwy korowej włosa, powodując zniszczenia. Promienie UV utleniają również melaninę, przez co włosy zmieniają swój kolor. Często jesteśmy z tego zadowoleni, a tak naprawdę jest to objaw głębokich uszkodzeń w strukturze włosa. Włosy, oprócz tego, że zmieniają kolor, stają się też bardziej łamliwe, osłabione, przesuszone i szybko się puszą. Najgorzej spotkania ze słońcem znoszą włosy farbowane i rozjaśniane. I tak jesienią mamy włosy zniszczone po
lecie.
Na pewno większość z Was kąpała się w słonej wodzie. Po takiej kąpieli włosy są sztywne, matowe i nieprzyjemne w dotyku. Sól ma działanie wysuszające i odwadniające. Oczywiście istnieją kosmetyki do włosów i ciała, które ją zawierają, sól morska jest bogata wiele drogocennych składników mineralnych, ale musi być jej odpowiednia ilość i odpowiednie połączenie z innymi składnikami. Co więcej, sól i słońce to bardzo złe połączenie, jedno potęguje działanie drugiego. Razem bardzo mocno wysuszają i sprawiają, że włosy są zniszczone po lecie.